środa, 9 września 2015

EMIGRANCI ISLAMSCY...

Witam wszystkich po dość długiej nieobecności. 
W ostatnim czasie było bardzo dużo tematów, które powinienem w jakiś sposób skomentować. Postanowiłem jednakże sobie odpuścić i celowo nie zabierałem głosu w wielu tematach. Dziś podjąłem decyzję, że przedstawię swoje przemyślenia i spostrzeżenia związane z kryzysem emigracyjnym, który dotyka Europę.
Nie dziwię się wszystkim komentarzom zamieszczanym na forach dyskusyjnych wszystkich portali internetowych i na Facebooku. Ludzie po prostu boją się o przyszłość swoją i swoich rodzin (tak samo zresztą jak ja). Jedno tylko mogę powiedzieć: CAŁA WINA ZA ZAISTNIAŁĄ SYTUACJĘ SPADA NA STANY ZJEDNOCZONE ORAZ POLITYKÓW EUROPEJSKICH !!!
To jest moja oficjalna wersja, której będę się trzymał i postaram się wyjaśnić dlaczego tak uważam.
W historii świata arabskiego byli tacy ludzie jak Saddam Husajn w Iraku, Muammar Kadafi w Libii czy też Hosni Mubarak w EgipcieDo tego grona dodam jeszcze jedną ważną postać, a mianowicie Baszszara al-Asada z Syrii.
Według mnie ludzie ci trzymali ortodoksów islamskich w ryzach i nie pozwolili im na wywijanie szabelkami i krzyczenie o dominacji religii islamskiej, czyli prosto mówiąc trzymali ich za mordę. 
Oczywiście "demokratom" i "obrońcom" praw człowieka z USA oraz Europy nie podobało się to w jaki sposób sprawowali swe rządy i mimo, że wcześniej wspierali oni, zarówno finansowo jak i militarnie tych przywódców to jednak w pewnym momencie odwrócili się do nich plecami. 
Pod płaszczykiem obrony demokracji i praw człowieka doprowadzili do rozruchów w Egipcie, co było końcem rządów Mubaraka. 
W Libii namawiali i wspierali przeciwników Kadafiego do wojny z nim, co również doprowadziło do jego obalenia i zabicia.
W Iraku połączone siły amerykańsko -europejskie (z polskimi żołnierzami włącznie !!!) dokonały inwazji zbrojnej i po długich poszukiwaniach i odnalezieniu Husajna doprowadzili do jego skazania i zabicia.
W Syrii cały czas wspierają stronę antyrządową w wojnie domowej mającej na celu obalenie rządu Asada. Ten jeden jak narazie jakimś cudem trzyma się walcząc na dwa fronty - ze swoimi przeciwnikami oraz tak zwanym Państwem Islamskim.
Oczywiście USA i Europa czyni to wszystko w imię obrony demokracji i praw człowieka, a tymczasem skrajnie ortodoksyjne ugrupowania islamskie rosną w siłę i zaczynają zagrażać wszystkim krajom nieislamskim. Pod pozorem ucieczki przed skutkami wojny domowej setki tysięcy młodych ludzi emigruje z Syrii i innych państw, a wśród nich także wojownicy islamscy. Są oni wysyłani do Europy po to, by w odpowiednim czasie rozpocząć wojnę z "niewiernymi". Już teraz próbują swych sił w zamieszkach na Węgrzech, w Anglii i innych państwach wykazując postawę bardzo roszczeniową i super agresywną. 
Według mnie to nie zwykli wyznawcy robią te wszystkie zadymy tylko właśnie wysłańcy radykałów islamskich, to właśnie ci, którzy zostali tutaj przerzuceni w celu siania zamętu i strachu.
Myślę, że gdyby Stany Zjednoczone i Europa nie próbowały na siłę wprowadzać amerykańsko - europejskiej demokracji w państwach arabskich taka sytuacja nie miałaby miejsca.
Każdy normalny człowiek myśli chyba podobnie, ale nie politycy, dla których nic się nie liczy. Gdyby spojrzeli na wszystko inaczej nie pakowaliby swoich brudnych łap w sprawy innych krajów i narodów. Już kiedyś była podobna sytuacja, gdy na siłę próbowano wprowadzać katolicyzm na całym świecie i wszyscy wiedzą jak to się kończyło.
Chyba nadszedł czas, żeby powiedzieć, a raczej krzyknąć  STOP !!! 
Zamknąć granice, wszystkich nielegalnych emigrantów po surowej i zdecydowanej selekcji odsyłać do krajów skąd przybyli nie zwracając uwagi na prawa człowieka, które istnieją tylko na papierze i w ustach politykierów.
Często mówię i powtarzam, że nie można wszystkiego generalizować, bo wśród tych uchodźców są tacy, którzy uciekają w obawie o swoje zdrowie i życie i tym należy pomóc. 
Wszystkie państwa szczycą się swoimi wywiadami i kontrwywiadami, więc myślę, że nie sprawiłoby im kłopotu sprawdzić wszystko i wszystkich i na tej podstawie pozwolić lub zakazać wjazdu do Europy. 
Tak jak wcześniej napisałem, to jest moja oficjalna wersja i jej będę się trzymał. Każdy z czytających moje przemyślenia ma prawo do odmiennego zdania i ja potrafię je zrozumieć. 
Kończąc pozdrawiam wszystkich i zapraszam do dyskusji. 



piątek, 26 grudnia 2014

WIELKI POWRÓT CENZURY !!!

Witam serdecznie. 
Dość dawno nie napisałem nic z uwagi na bardzo częsty brak czasu. Niestety tak się poukładało, że praktycznie od poniedziałku do piątku całe dni mam zajęte. Na taki stan rzeczy ma wpływ wiele czynników, o których nie będę się tutaj rozpisywał, gdyż nie o tym chciałem pisać. 
Tematem moich dzisiejszych przemyśleń jest WIELKI POWRÓT CENZURY, z którą "bohaterowie walki o wolność Polski" (mam na myśli tych "bohaterów" sprzed 1989 roku) zaciekle walczyli. Wielu z nich w dzisiejszych swych wypowiedziach mówi z zadowoleniem, że mamy dziś wolność słowa i każdy może powiedzieć głośno to co myśli.
 NIE ZGADZAM SIĘ Z TAKIMI TWIERDZENIEM !!!
Nie wszędzie i nie zawsze można wyrazić swoje własne zdanie, gdyż jest ono blokowane przez cenzorów. 
Takim miejscem gdzie cenzura działa w najlepsze jest forum ONET-u. W redakcji tejże instytucji siedzą sobie cenzorzy i pilnują wszystkich komentarzy, które uczestnicy forum chcą zamieścić w dyskusji pod różnymi artykułami. 
Jako człowiek mający swoje zdanie także i ja próbuję czasami zabrać głos w tych dyskusjach, ale niestety bardzo rzadko mam taką możliwość.
Ktoś zada pytanie; DLACZEGO ???
Odpowiedź jest bardzo prosta : CENZURA DZIAŁA I JEST BARDZO CZUJNA !!!
Bardzo często, gdy napiszę coś i nacisnę OPUBLIKUJ otrzymuję na maila wiadomość o treści:

"Witaj k.gawlowski,

Twój komentarz:
(...)
dotyczący artykułu (...)
został usunięty ponieważ naruszał zasady forum.

Administracja Forum"



Jest to najświeższa tego typu informacja z dnia 26 grudnia 2014 roku !!!
Po jej otrzymaniu zajrzałem sobie do ZASAD FORUM, poczytałem sobie jak to wygląda, a potem długo zastanawiałem się i nadal się zastanawiam, czym te zasady naruszyłem. Jakoś nie potrafię znaleźć nic takiego w moim komentarzu, co mogłoby naruszyć jakieś zasady !!!
W dniu dzisiejszym próbowałem również opublikować swoje zdanie na forum i otrzymałem powyższą odpowiedź. 
Pod artykułem zatytułowanym:  Arsenij Jaceniuk: Putin potrzebuje wciąż nowych aneksji przeczytałem sobie jeden komentarz, który w całości skopiowałem:

"~Tylko Ja : Mam pytanie do Ukraińców korzystających z gościnności naszego forum. Powiedzcie mi jak to możliwie, że we wszystkich sondażach nieustannie deklarujecie swoje wielkie poparcie dla Poroszenki i jego poczynań, bezgranicznie ufając mu, iż prowadzi was do świetlanej przyszłości, a z drugiej strony w panice szturmujecie przejścia graniczne z Polską, by się ratować z tego waszego nowego „raju”. Bank centralny Ukrainy juz dawno „zdeponował” swoje złoto za oceanem, więc wy musicie ze swoich podatków zaspokoić popyt waszych oligarchów na walutę, znienawidzonego państwa – Polski. To jak to z wami w końcu jest? Wy ufacie bardziej Poroszence, czy Polskim pracodawcom? Fakty pokazują, że mówicie jedno, a robicie drugie. Pozdrawiam Was i czekam na odpowiedzi. Prośba jeszcze do moderatora – nie kasuj ciągle tego postu, daj możliwość wypowiedzenia się Ukraińcom byśmy mogli poznać zawiłości banderowskiej duszy, która z jednej strony nienawidzi wszystkiego co Polskie, z drugiej łasi się jak kundel o jakąkolwiek kość z Polskiej strony rzuconą… zwiń"

Po jego lekturze postanowiłem zabrać głos i napisałem: 

"Ten sam mechanizm działał przed 1989 rokiem w Polsce. Było narzekanie i wyzywanie Niemców od "faszystów", "hitlerowców" i "morderców" ale wszyscy pchali się do nich do pracy. Nie ważne wtedy było nic innego jak niemieckie marki, a później euro. Wszystkie urazy poszły na bok, bo dzięki Niemcom można było w Polsce żyć normalnie. Tak jest dziś z Ukraińcami, Litwinami, Białorusinami i wszystkimi innymi narodowościami z byłego ZSRR. Wszyscy oni mają jakieś żale do Polski i Polaków, ale chętnie przyjeżdżają do nas zarabiać pieniądze. Dlaczego kiedyś nikt nie zadawał takich pytań Polakom wyjeżdżającym do pracy u Niemca ??? Dlatego myślę, że tacy jak ty powinni dać spokój innym. Wasze zachowanie jest potwierdzeniem zasady "NIE PAMIĘTA WÓŁ JAK CIELĘCIEM BYŁ" !!!"

Po niedługim czasie na mój adres mailowy otrzymałem wyżej cytowaną odpowiedź, która zmusiła mnie do zastanawiania się nad tym, czym naruszyłem ZASADY FORUM ONET-u.
Tak sobie pomyślałem, czy czasem tym naruszeniem nie było to, że tak jak zawsze swoje komentarze podpisuję moim własnym imieniem i nazwiskiem w przeciwieństwie do większości użytkowników forum. 
Ja nie wstydzę się swojego nazwiska i swoich poglądów i nie publikuje ich pod jakimiś głupawymi pseudonimami i myślę, że nie jest to niezgodne z wszelkimi obowiązującymi zasadami i normami społecznymi. 
Zastanawiam się także, czy może to co piszę nie zgadza się z wyznawanym poglądem redaktorów ONET-u i dlatego nie publikują takich komentarzy.
Po długim zastanowieniu jedna myśl przyszła mi do głowy :
CENZURA WRÓCIŁA !!!
Przynajmniej na forum ONET-u jest ona obecna i funkcjonuje wręcz idealnie. 
Kończąc ten dość długi tekst pozdrawiam wszystkich czytających i zapraszam do dyskusji.
Mam też cichą nadzieję, że CENZORZY ONET-u też przeczytają moje przemyślenia i zastanowią się nad swoim postępowaniem. Wprawdzie jest to bardzo nikła nadzieja ale zawsze jakaś jest. 

czwartek, 18 września 2014

Wyższa składka na ZUS !!!

Przeczytałem artykuł na Interii o możliwym wzroście składki na ZUS płaconej przez małych przedsiębiorców. Mimo, że na mojej głowie pozostało już mało włosów i zawsze obcinam je bardzo krótko to jednak czułem jak mi się one zjeżyły. Jednocześnie zacisnąłem pięści, a na usta cisnęły mi się bardzo wulgarne słowa pod adresem zarówno ustawodawcy jak i instytucji okradającej obywateli polskich. Mam na myśli oczywiście znienawidzony chyba przez wszystkich, stojący na krawędzi bankructwa Zakład Ubezpieczeń Społecznych. 
Dawno temu, zachęcony słowami nowych, solidarnościowych polityków wziąłem swój los we własne ręce i rozpocząłem działalność gospodarczą. Przez dość długi okres pracowałem na etacie w państwowej firmie i równocześnie, wspólnie z Żoną prowadziliśmy własną firmę. Tak jak zawsze na początku nie było nam łatwo i przyjemnie, często trzeba było z pensji dokładać do interesu, ale jakoś rozkręcaliśmy się. Mimo trudności finansowych składki na ubezpieczenie społeczne trzeba było płacić regularnie, co z wielką niechęcią robiliśmy. 
Już wtedy w rozmowach ze znajomymi głośno i wyraźnie mówiłem, że największym złodziejem w Polsce jest ZUS. Co najdziwniejsze instytucja ta kradła i nadal kradnie nasze pieniądze całkowicie legalnie i zgodnie z obowiązującym prawem. Często słychać było głosy wysokich urzędników zarówno zusowskich jak i ministerialnych o możliwości braku funduszy na przyszłe emerytury dla Polaków. Z jednej strony mówienie o brakach pieniędzy, a z drugiej budowanie i modernizowanie siedzib ZUS-u, które pochłaniały grube miliony złotych. Dla mnie było to i jest do dziś pozbawione logiki. Każdy człowiek i każda firma w chwili braku funduszy rezygnuje z czegoś, aby zaoszczędzić na ważniejsze wydatki. Tak robi normalny, myślący człowiek, ale widocznie w ZUS-ie jak i w ministerstwie nadzorującym jego działalność zabrakło tego zdrowego myślenia. Dlatego ruszyły, pochłaniające milionowe kwoty budowy pałaców na nowe oraz remonty i modernizacje już istniejących zusowskich siedzib. Urzędnicy tejże instytucji wysyłani byli na "szkolenia" w bardzo atrakcyjne turystycznie regiony świata kosztem setek tysięcy złotych. Żeby było ciekawiej i weselej, a także chyba po to, aby mieć więcej kasy na tego rodzaju przedsięwzięcia cały czas podnoszona była wysokość składki płaconej przez ciężko pracujących polskich przedsiębiorców.
W jednym z wcześniejszych postów pisałem już na temat tej złodziejskiej instytucji i dziś mogę jednoznacznie powiedzieć, że miałem rację.
Miałem rację mówiąc wszem i wobec, że w tym kraju jest źle, a będzie jeszcze gorzej mając na myśli los ludzi takich jak ja i moja Żona, ciężko pracujących na nasz chleb powszedni.
Miałem także rację, że po długich dyskusjach z Żoną postanowiliśmy wyjechać z Polski w poszukiwaniu lepszego życia.
Pomimo tego, że nas to już nie dotyczy, to jednak czytając artykuł o planowanych podwyżkach składek zusowskich moje nerwy nie wytrzymały.
Zastanawiam się jak długo jeszcze państwo polskie będzie w jawny sposób okradać swych obywateli przy pomocy wszelkiego typu podatków i obowiązkowych danin ?
Jak długo jeszcze to państwo będzie gnębić i szkodzić wszystkim rodzimym przedsiębiorcom, którzy chcą pracować, zarabiać i opłacać wszystko (w rozsądnych kwotach !!! ) w swojej ojczyźnie ?
Dlaczego zagraniczne, duże firmy mają całą masę udogodnień w prowadzeniu działalności w Polsce w przeciwieństwie do tych krajowych ?
Kiedy polski emeryt będzie dostawał takie świadczenia emerytalne, które wystarczą mu na godne życie po przepracowaniu wielu lat w rodzinnym kraju ?
Tych pytań nasuwa mi się dużo więcej i wiem, że nie ma chyba na całym świecie człowieka umiejącego mi na nie odpowiedzieć. Jeszcze do niedawna miałem nikłą nadzieję, że będzie inaczej, ale ta nadzieja zaczyna wolno gasnąć.
Dziś mogę powiedzieć, że w Polsce jest bardzo źle a będzie jeszcze gorzej i doprawdy chciałbym się mylić, czego wszystkim Polkom i Polakom życzę z całego serca.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Biskup kontra Ksiądz.

Znów stało się głośno w temacie sporu Biskupa Hosera z Księdzem Lemańskim. Osobiście nie znam żadnego z uczestników tej farsy i nie jestem bezpośrednio związany z tą sprawą (to na wypadek gdyby ktoś próbował mi zarzucić stronniczość) i mieszkam całkiem daleko od miejsca działalności wyżej wspomnianych osób. Mimo wszystko obserwując to, co się dzieje w tej sprawie zdecydowałem się napisać parę słów. 
Dziwi mnie to wszystko, chyba tak jak wielu ludzi obserwujących ten spór. Jestem z natury człowiekiem bardzo  tolerancyjnym i wyrozumiałym, ale tej sprawy jakoś nie potrafię zrozumieć.
  Księdzu Lemańskiemu zarzuca się brak posłuszeństwa swojemu biskupowi i odchodzenie od zasad nauczania Kościoła Katolickiego. 
Dla mnie jest to wręcz śmieszne !!! 
Jakie jest to nauczanie Kościoła ??? 
Przecież, według mnie to, co się dzieje obecnie jest zaprzeczeniem nauk Jezusa Chrystusa !!! 
Czy Pan Jezus wymagał od swoich uczniów (późniejszych Apostołów) przysięgi posłuszeństwa ??? 
O niczym takim nie czytałem w Biblii i nigdy o takim czymś nie słyszałem. Być może mylę się w tej kwestii i byłbym bardzo wdzięczny za wskazanie mi gdzie takie coś mogę znaleźć. Jeżeli Jezus nie wymagał od uczniów posłuszeństwa i zgadzania się ze wszystkim, co mówił i robił to jakim prawem Biskup żąda tego od swojego podwładnego, czyli ucznia ??? Uczniowie Jezusa dyskutowali z Nim i słuchali jego argumentów. 
Biskup Hoser nie dopuszcza i nie chce ŻADNEJ dyskusji z Księdzem Lemańskim stosując zasadę "nie, bo nie"!!! 
To, że Ksiądz Lemański mówi o "skostnieniu" Kościoła wiadomym jest praktycznie od początku pontyfikatu Papieża Jana Pawła II, który próbował pokazać jak powinno wszystko wyglądać. Stąd te Jego częste bezpośrednie kontakty z wiernymi, wycieczki w góry itp. To właśnie On zapoczątkował pewne zmiany w mentalności hierarchii Kościoła. 
Benedykt XVI próbował kontynuować te przemiany, ale był mniej odważnym wojownikiem niż jego poprzednik. 
Papież Franciszek ma dużo więcej odwagi i werwy wskazując często wspomniane przez Księdza Lemańskiego "skostnienie" Kościoła. Przykładem może być zarzucenie księżom i biskupom zbyt długich kazań, w czasie których wierni bardzo często śpią. 
Skoro Papież jest następcą Jezusa na ziemi to chyba dobrze, że wielu księży chce zmiany mentalności i sposobu sprawowania posługi kapłańskiej tak jak tego chciał Jan Paweł II i jak chce Franciszek !!! 
Dlaczego w takim razie biskupi nie idą w zgodzie z naukami swojego przełożonego Papieża i nie stają się bardziej otwarci na świat i ludzi ???
Myślę, że Ksiądz Lemański chce tych zmian w Kościele Katolickim, a Biskup Hoser jest im przeciwny i stąd ten spór. Dlatego uważam, że miał rację Ksiądz Wojciech mówiąc, że "to pokolenie biskupów" musi wymrzeć, żeby instytucja Kościoła zaczęła funkcjonować tak jak za czasów Chrystusa. 
Druga sprawa bardzo dziwna w tym sporze dotyczy samej suspensy nałożonej na Księdza Lemańskiego. 
Została ona zastosowana jak z tego wynika tylko za to, że Ksiądz ośmielił się przybyć do swojej byłej parafii, gdzie nie zdążył i z tego, co czytałem nie miał nawet zamiaru odprawiać Mszy Świętej. 
Przecież NIKT, NIKOMU NIE MOŻE ZABRONIĆ PRZEBYWAĆ TAM GDZIE CHCE  !!! A z całej tej historii wynika, że Ksiądz Wojciech został ukarany właśnie za chęć przebywania wśród ludzi, z którymi był przez wiele lat razem. Wśród nich miał i ma wielu przyjaciół i znajomych. Jako wolny człowiek miał do tego prawo i z niego skorzystał. 
Decyzja Biskupa Hosera wskazuje dobitnie na jego niechęć do zmiany mentalności i osobistej niechęci wobec osoby Księdza. 
Pokazuje także wielki strach hierarchy przed poparciem dla Księdza ze strony byłych parafian, co z pewnością media pokazywałyby na pierwszym miejscu. Nakładając karę suspensy Biskup wiedział, że będzie to ważniejsze dla mediów niż przyjęcie Księdza w byłej parafii. 
Niestety...miał rację !!! 
Wszędzie można było usłyszeć i przeczytać o karze nałożonej na Księdza Lemańskiego, ale żadna stacja telewizyjna nie pokazała, ani żadna gazeta  nie napisała jak parafianie przyjęli swego byłego Proboszcza. A szkoda...
Ciekawe jak potoczy się dalej ten niepotrzebny spór między Biskupem Hoserem i Księdzem Lemańskim. 
Mimo wszystko ja osobiście jestem zdecydowanie po stronie Księdza i cały czas mam nadzieję, że w końcu Papież Franciszek przyzna Mu rację. 
Zapraszam do dyskusji w temacie tego sporu.

piątek, 27 czerwca 2014

Spojrzenie na Polskę.

Serdecznie witam wszystkich.
Siedzę sobie i przeglądam wiadomości na Onecie starając się być na bieżąco w tym, co się dzieje w Polsce. Robię to praktycznie każdego dnia i z wielkim zainteresowaniem przygladam się wszystkiemu z boku.
To, co w ostatnich dniach działo i dzieje się w kraju nie mieści mi się w głowie i wywołuje u mnie coraz większe zażenowanie wobec moich nowych znajomych, którzy w większości są Niemcami. Często zadają mi oni bardzo niewygodne pytania o sytuację w RP, na które niestety nie umię im sensownie odpowiedzieć.
W takich chwilach bardzo często przychodzi mi na myśl wiersz polskiego poety Jana Kasprowicza, żyjacego na przełomie XIX i XX wieku, zatytułowny "Rzadko na moich wargach". Słowa tego wiersz pasują mi do opisania polskiej klasy politycznej panoszącej się w naszym kraju po 1989 roku i dlatego pozwolę sobie w tym miejscu umiescić cały jego tekst.
 
Rzadko na moich wargach
Niech dziś to warga ma wyzna
Jawi się krwią przepojony
Najdroższy wyraz: Ojczyzna.
 
 
Widziałem, jak się na rynkach
Gromadzą kupczykowie,
Licytujący się wzajem,
Kto Ją najgłośniej wypowie.
 
Widziałem, jak między ludźmi
Ten się urządza najtaniej,
Jak poklask zdobywa i rentę,
Kto krzyczy, iż żyje dla Niej.
 
Widziałem, jak do Jej kolan,
Wstręt dotąd serce me czuje,
Z pokłonem się cisną i radą
Najpospolitsi szuje.
 
Widziałem rozliczne tłumy
Z pustą, leniwą duszą,
Jak dźwiękiem orkiestry świątecznej
Resztki sumienia głuszą.
 
Sztandary i proporczyki,
Przemowy i procesyje,
Oto jest treść Majestatu,
Który w niewielu żyje.
 
Więc się nie dziwcie – ktoś może
Choć milczkiem słuszność mi przyzna,
Że na mych wargach tak rzadko
Jawi się wyraz – OJCZYZNA.
 
Według mnie słowa te bardzo wyraźnie opisują "polityków" ze wszystkich partii działających w Polsce. Wszyscy oni krzyczą o swojej walce dla dobra kraju, a w rzeczywistości uprawiają ogromną prywtę. Robią wszystko, żeby jak najdłużej siedzieć przy korycie i nabierać z niego jak najwięcej w celu powiększenia swoich i tak dużych majatków. Obserwując ich zachowanie każdy normalny człowiek czuje chyba to samo, co ja, czyli wstyd i zażenowanie. Wielka szkoda, że ludzie ci nie wezmą sobie do serca tego, co napisał stawiany na równi z Adamem Mickiewiczem, a nawet nobilitowany do roli wieszcza Jan Kasprowicz. Myślę, że warto byłoby, żeby zastanowili się nad swą działalnością i zmienili coś w swym postępowaniu. Niestety... jest to tylko moje wielkie marzenie, które chyba nigdy nie zostanie spełnione.
Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do dyskusji.
 

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Republika bananowa dla wybranych.

Witam wszystkich.
Zawsze myślałem, że moim krajem jest, wcześniej Polska Rzeczpospolita Ludowa, a od roku 1989 Rzeczpospolita Polska. Dziś zastanawiam się jaką nazwę powinna nosić ta "republika bananowa" stworzona przez wszelkiej maści "polityków" w powiązaniu z jegomościami w czarnych sukienkach. Ludzie ci cały czas krzyczeli i krzyczą do dziś o swojej walce z komunistami i ich kradzieżami. 
Po zmianie ustrojowej, gdy wielu prominentnych działaczy PZPR-u wzbogaciło się w niejasnych okolicznościach nagle okazało się, że nie są te komuchy tacy źli. Jeszcze gdy ze znajomościami z nimi mogą wiązać się jakieś profity to są oni bardzo fajni i mili. Nowa elita polityczna poszła po rozum do główki i postanowiła się też wzbogacić. W tym celu od ponad 25 lat, gdy dorwali się do koryta są w stanie zrobić wszystko, żeby trwać przy nim jak najdłużej. Od tego czasu pomnażają swoje majątki w tempie wyjątkowo szybkim i w sposób prawie jawny wykorzystując w tym celu wszelkie możliwe metody. 
Ci w czarnych szatach pod pozorem zwrotu majątków kościelnych "zagrabionych" przez komunistów wzięli o wiele więcej niż posiadali przed wojną. Nie ważne, że za zwrotami wielkiej ilości ziemi i budynków kryło się zwykłe okradanie wielu ludzi. Dla nich liczyło się tylko to, że otrzymywali wszystko czego żądali. Dokonywało się to w atmosferze afer i przekrętów, które nie zostały do końca wyjaśnione, a majątki pochodzące z przestępstwa nadal pozostają w ich rękach.
Politycy walczący wcześniej z komunistycznymi nieprawidłowościami nagle zamilkli, nie krzyczeli "Rozliczyć złodziei !!!", "Zabrać wszystko !!!". W zamian za poparcie przed wyborami, wygłaszane z ambon kościelnych i w jedynym słusznym radiu siedzieli cichutko i robili wszystko, aby takie sprawy wyciszyć. Było im to bardzo potrzebne, żeby dalej trwać przy źródle poważnych dochodów i innych profitów.
Po usadowieniu się na stołku poselskim lub rządowym zaczęli rozglądać się za możliwościami dorobienia się czegoś, a najlepiej pokaźnego majątku w formie mieszkań, domów i tym podobnych dóbr. Wielu udało się to znakomicie czym wzbudzili zazdrość tych, którzy dochrapali się mniej. Na porządku dziennym stały się podsłuchy i wzajemna inwigilacja z wykorzystaniem służb opłacanych z pieniędzy podatników. W odpowiednim momencie zaczyna się krzyczeć o aferze łapówkowej wykorzystując nagrane taśmy i zrobione zdjęcia. Delikwent zamieszany w takiej aferze odchodzi od koryta, sprawa po pewnym czasie zostaje zamieciona pod dywan, a na jego miejsce przychodzi nowy i to on jest na dorobku.
Takie reguły gry panują właśnie w republikach bananowych, gdzie niewielka grupa politykierów raz na jakiś czas zamienia się rolami. Dzieje się to dlatego, żeby właśnie ta klika mogła dorobić się majątków odpowiednio dużych.
Od dwudziestu pięciu lat w taki właśnie sposób funkcjonuje w Polsce grupa, która w 1989 roku zastąpiła u steru władzy komunistów. Wystarczy przejrzeć listę ludzi sprawujących jakieś funkcje polityczne w naszym kraju, a okaże się, że są to cały czas te same osoby. Co jakiś czas dopuszczają do swego grona nowych, ale bardzo zaufanych i spolegliwych członków kliki. Cały czas dorabiają sobie na różne sposoby i pilnują, żeby czasem ktoś inny nie miał zbyt długo i zbyt wielkich możliwości "zarobkowych".
Dlatego też sobotnia afera podsłuchowa ujrzała światło dzienne. Nie może przecież być tak, że przyszłoroczne wybory wygra kolejny raz jedna i ta sama partia. To byłoby już zbyt długo, żeby z tego koryta mogli korzystać tylko jej członkowie. Inni przecież też chcą poprawić swój byt w bardzo szybkim czasie.
Myślę, że w Polsce nadszedł już czas, aby całe to towarzystwo "wzajemnej adoracji" pogonić na cztery świata strony.
Wszystkich tych "bojowników" należy oderwać od koryta, wybrać całkiem nowych ludzi i pilnować, żeby zbyt szybko nie nauczyli się sztuki dorabiania się.
Gdy tak się stanie nie będzie żadnych afer podsłuchowych, zakulisowego załatwiania funduszy, przekazywania pod stołem kopert, a raczej walizek z kasą. Nie trzeba będzie zastanawiać się nad tym, co zrobi premier po ujawnieniu machlojek dokonywanych przez jego ministrów.
Mam cichą (a nawet bardzo cichą) nadzieję, że kiedyś dojdzie w tym kraju do takiej właśnie sytuacji.
Na dzień dzisiejszy cieszę się, że mieszkam i pracuję poza Polską i nie mnie okradają hochsztaplerzy trzymający swe stołki pod d...mi od dwudziestu pięciu lat.
Pozdrawiam wszystkich i życzę normalności w Polsce.


sobota, 7 czerwca 2014

WSTYD I ŻENADA !!!

Witam wszystkich. 
Do napisania tego posta skłoniła mnie wiadomość o apelu reżysera filmowego  Xawerego Żuławskiego. Otóż ten pan raczył zwrócić się z prośbą o pomoc dla swojej chorej na raka matki. Mamą tego pana jest znana polska aktorka pani Małgorzata Braunek.
Na określenie takiego kroku ciśnie mi się na usta tylko jedno słowo - ŻENADA !!! Potrafię zrozumieć każdego człowieka, który w krytycznej sytuacji chwyta się przysłowiowej brzytwy, ale tego faktu zrozumieć nie potrafię i nie chcę.
Biedni polscy artyści w ostatnim czasie bardzo często narzekają, że nie mają za co żyć bo ich emerytury są takie niskie. Teraz ten apel o zbiórkę pieniędzy na leczenie w zagranicznej, prywatnej klinice jednej z grona artystów.
W tym miejscu nasuwa mi się kilka pytań, na których odpowiedzi mogę się tylko domyślać i snuć własne wnioski:
1. co ci ludzie robili i robią z pieniędzmi otrzymywanymi za role w filmach, za wykonanie piosenki czy też inną działalność artystyczną ?
2. dlaczego w przypadku tej pani wybór miejsca leczenia padł na drogą zagraniczną klinikę ?
3. co mają w takiej sytuacji zrobić normalni ludzie pracujący za 1200 - 1500 złotych lub polscy emeryci otrzymujący podobne kwoty, gdy dopadnie ich choroba ?
Myślę, że wszyscy "biedni" artyści przez całe lata, od swoich wysokich dochodów płacili bardzo niskie składki na ubezpieczenia społeczne, bo myśleli, że państwo dołoży im nieco z uwagi na ich wkład w narodową kulturę , a większość pieniędzy przeznaczali na luksusowe życie.
Dziś okazuje się, że ich emeryturki są na takim samym poziomie jak przeciętnego zjadacza chleba. Nagle doznali szoku i teraz krzyczą w mediach:
"Jak tak może być ?","Za co ja mam dalej żyć ?", "To jest skandal !!!", "To jest nie do przyjęcia !!!".
Prawdopodobnie tak było też w przypadku pani Braunek, która napewno nie zdradzi, gdzie są pieniądze za jej role w filmach, występy na teatralnej scenie czy też z działalności pozaaktorskiej.
Gdy zachorowała na raka i po pierwszej kuracji choroba powróciła, nagle okazało się, że nie stać ją na leczenie. I tylko zastanawiające jest to, że leczenie to ma odbywać sie w zagranicznej, prywatnej klinice, gdzie koszty kuracji są bardzo wysokie.
I znów trzeba zadać pytanie: co ma zrobić zwykły człowiek pracujący za marne grosze lub normalny emeryt w czasie gdy zachorują ???
Tych ludzi napewno nie stać na drogie zabiegi, operacje czy też leki najnowszej generacji, do których Narodowy Fundusz Zdrowia nie dopłaca. Tym bardziej nie stać ich na leczenie w prywtnych klinikach. Ludzie ci muszą czekać w wielotygodniowych, a czasami wielomiesięcznych kolejkach do lekarzy specjalistów i na miejsca w szpitalach wykonujacych zabiegi .
Za co i jak mają oni żyć ze swoich marnych poborów i świadczeń emerytalnych lub rentowych ?
Czy w takiej sytuacji też mają pisać apele do społeczeństwa o wsparcie finansowe ?
Czy może lepiej będzie żeby zrezygnowali z leczenia i spokojnie umierali ?
Mam tutaj taki swój osobisty apel do ludzi pokroju pana Żuławskiego i tych narzekających artystów, żeby zorganizowali ogólnopolską zbiórkę pieniędzy, ulokowali je na specjalnym, wysokooprocentowanym koncie w dobrym i stabilnym banku.
I żeby z zasobów tego konta mogli korzystać wszyscy potrzebujący pomocy finansowej na wypadek choroby.
Myślę, że wtedy byłoby to uczciwie i fair w stosunku do wszystkich, bo przecież żeby artyści mogli tworzyć i występować ktoś musi pracować i wytwarzać artykuły potrzebne im do życia.
A może lepiej byłoby, żeby wszyscy ci artyści, których w Polsce jest dość spora rzesza zaczęli wywierać silny nacisk na władze w celu zreformowania systemu opieki zdrowotnej w naszym kraju tak, żeby zawsze były pieniądze na leczenie chorych i żeby każdy miał do nich równy dostęp.
Wtedy byłoby to sprawiedliwe i wszyscy mieliby równe szanse na to by być dobrze, szybko i po ludzku leczonym.
Wtedy nie musiałby pan Żuławski występować z apelem o pomoc dla mamy, który podejrzewam wielu ludzi odebrało podobnie jak ja jako WSTYD i ŻENADĘ !!!
Pozdrawiam wszystkich czytających i z góry dziekuję za WSZYSTKIE komentarze, te "za" jak i "przeciw".

wtorek, 3 czerwca 2014

Urlop z dializami.

Witam wszystkich czytających moje blogi.
Dziś chciałbym zająć się sprawą urlopu dla ludzi z chorobami nerek, którzy  muszą być cały czas dializowani. Skłonił mnie do tego e-mail jaki otrzymała moja żona po opublikowaniu na swoim blogu wrażeń z naszego tegorocznego urlopu.
 Jak już wspominałem wcześniej w roku 2012 podjęliśmy z żoną decyzję o opuszczeniu naszego kraju i emigracji do Niemiec. Na początku wszystko było w porządku - znaleźliśmy tutaj mieszkanie, pracę i zaaklimatyzowaliśmy się w nowym środowisku.
W czerwcu 2013 roku stwierdzono u mnie raka jelita grubego i złe, a nawet fatalne funkcjonowanie nerek. W pierwszej kolejności niemieccy lekarze zajęli się walką ze zwierzątkiem siedzącym w moim organizmie, którą w krótkim czasie wygrali. Po serii chemioterapii i naświetleń wykonali operację usuwając WSZYSTKIE !!! komórki rakowe. W następnej kolejności "wzięli" się za mnie lekarze nefrolodzy i urolodzy. Pierwsza faza obejmowała leczenie farmakologiczne, a w listopadzie zadecydowali o poddaniu mnie dializowaniu. Od tego czasu trzy razy w tygodniu, po cztery godziny, najpierw w szpitalu, a następnie w Centrum Zdrowia leżę na łóżku przypięty dwoma wężykami do maszyny czyszczącej moją krew.
Z uwagi na to, że rok wcześniej moja żona nie miała żadnego urlopu, co spowodowane było moją hospitalizacją, w kwietniu 2013 roku oświadczyłem pani Doktor z Centrum Dializ, że bez względu na wszystko udaję się na urlop i dlatego zawieszam wykonywanie dializ. Reakcja mojej lekarki była natychmiastowa - po niespełna godzinie odwiedziła mnie bardzo miła pani z działu socjalnego Centrum przynosząc mi dwie broszurki i jedną książkę.
Pierwsza broszura zatytułowana "KfH - Urlaubsdialyse" ("KfH - urlopowe dializy")zawiera adresy stacji dializ na terenie Niemiec z podziałem na turystycznie atrakcyjne regiony i miasta.

 
Druga "Urlaub & Dialyse!" ("Urlop i dializy!") to wykaz miejsc najczęściej odwiedzanych przez Niemców. Broszura zawiera adresy hoteli, z adresami i opisami, znajdujących się najbliżej stacji dializ. 


 

 

 
Książka "Dialyse unterwegs 2014" ("Dializy w drodze 2014") jest zbiorem danych adresowych we wszystkich regionach turystycznych, praktycznie na całym świecie ( w tym także w Polsce).

 
Wszystkie te pozycje wydane są przez trzy odrębne firmy zajmujące się tym tematem:
1. KfH Kuratorium für Dialyse und Nierentransplantacion z Neu-Isenburg,
2. Feriendialyse Dr. Berger z Waltzlar.
3. Bundesverband Nieren e. V. z siedzibą w Mainz,
Moim zadaniem było przejrzeć te wydawnictwa i zgłosić swój wybór miejsca, gdzie chcę spędzić urlop.
Sytuacja ta była dla mnie osobiście bardzo miłym zaskoczeniem. Pokazała, że pacjent w takiej, zdawałoby się beznadziejnej sytuacji, nie jest zostawiony samemu sobie, bez żadnej opieki i bez żadnych możliwości na normalne życie.
Następnego dnia udałem się do swojej Krankenkassy (polska Kasa Chorych) z zapytaniem jak wygląda sprawa finansowania dializ poza granicami Niemiec. Otrzymałem odpowiedź, że nie ma żadnych problemów, bo kasa wszystko opłaca i jedynie muszę przedstawić kosztorys tych zabiegów.
Po południu zajęliśmy się z moją Kochaną Żoną lekturą wyżej wspomnianych publikacji i dokonaliśmy wyboru miejsca, gdzie chcemy jechać. Nasz wybór padł na miejscowość turystyczną Bodrum w Turcji.
Następnym krokiem była wizyta w Reisebüro (Biuro podróży), gdzie ustaliliśmy termin naszego wyjazdu urlopowego.
Gdy opowiedziałem swojej lekarce o wynikach wizyty w Krankenkassie i w biurze podróży to dosłownie w przeciągu 3 godzin (słownie: TRZECH GODZIN !!!) miałem wszystkie formalności związane z wyjazdem załatwione.
Składało się na to między innymi:
1. telefon do firmy Feriendialyse i zebranie wszystkich wiadomości odnośnie warunków dializowania w Bodrum,
2. otrzymanie zapewnienia, że natychmiast zostanie przefaxowany kosztorys do mojej Krankenkassy,
3. zebranie wszystkich innych wiadomości związanych z moim wyjazdem odnośnie ubezpieczenia i potrzebnych dokumentów .
Wszystko to bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło i utwierdziło w przekonaniu, że rok wcześniej podjęliśmy z żoną bardzo dobrą decyzję odnośnie naszej emigracji.
Zaopatrzony w medykamenty i dokumenty celne w języku niemiecki i tureckim mogliśmy z Żoną udać się na nasz wymażony urlop. 
Same dializy w Turcji przebiegały w takich samych warunkach jak tutaj w Niemczech, czyli:
- rano podjeżdżało auto i zawoziło mnie do stacji dializ,
- po zważeniu, przyłączali mnie dwoma wężykami do maszyny,
- przynosili śniadanie, żebym nabrał sił i nie był głodny,
- po czterech godzinach kolejne ważenie,
- na koniec zostaję odwożony do mojego hotelu i mam resztę dnia dla siebie i Żony :-)
Tak to wszystko wygląda w niemieckim wydaniu, a jak jest w Polsce niestety nie mam zielonego pojęcia. Jednakże znając życie i polskie realia, taka sytuacja prawdopodobnie jest nie do pomyślenia, a przynajmniej ja sobie nie umię tego wyobrazić !!! 
Nie będę się dalej wypowiadał na temat polskiej opieki zdrowotnej, gdyż jest to temat rzeka, ale dziś z perspektywy dwuletniego pobytu w Niemczech widzę kolosalną różnicę i uważam, że emigrując wygrałem wielki los na loterii. 
Być może kiedyś opiszę to w szerszej formie, żeby pokazać i udowodnić, że pieniądze płacone na ubezpieczenia zdrowotne w Polsce są pieniędzmi zmarnowanymi, a sam system opieki zdrowotnej w Polsce jest do D... !!!
Mam nadzieję, że mogłem pomóc w jakiś sposób wszystkim z chorobami nerek i proponuję im, żeby poszli do Kasy Chorych i popytali, jak to jest w ich przypadku. Mam nadzieję, że jest podobnie, ale nikomu nie chce się poinformować  pacjenta o przysługujących mu prawach.
Pozdrawiam wszystkich czytających mojego bloga i życzę wszystkiego najlepszego.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Jestem zdziwiony !!!

Dzień dobry.
Przeczytałem dziś na Onecie kolejny artykuł o nastoletniej licealistce, która nazwała Premiera Tuska "zdrajcą Polski".
Dziwi mnie to, że wszystkie media zajmują się tym jakże "fascynującym" tematem.
Dla mnie osobiście jest to bardzo żenująca sprawa, że młodzi ludzie będący u progu dorosłego życia zabierają głos w sprawach, o których nie mają zielonego pojęcia. Co może powiedzieć młoda osoba na temat tego czy ktoś zdradził interesy społeczeństwa polskiego, czy nie. Jestem daleki od tego, żeby bronić Premiera, ale uważam, że używając takich słów trzeba mieć mocne dowody na ich poparcie.
Myślę, że ta licealistka nasłuchała się dyskusji dorosłych, w tym opozycyjnych polityków i normalnie powtarza ich słowa w celu zaistnienia.
Gdyby było inaczej to prawdopodobnie w czasie spotkania z Panem Tuskiem zadałaby wiele pytań związanych z jej oświadczeniem. Zapytałaby Premiera dlaczego nie wywiązał się ze wszystkich obietnic składanych publicznie. Przedstawiłaby argumenty na poparcie swoich słów.
Niestety tak nie było - na spotkaniu ani razu nie zabrała głosu !!! Nie zadała ani jednego pytania Premierowi !!!
Dlaczego ???
Według mnie spowodowane to było właśnie brakiem jakichkolwiek argumentów i normalną, totalną niewiedzą. Uważam, że nie orientuje się ona w całej kwestii polityki, a swoją wiedzę czerpie jedynie z wypowiedzi pseudo polityków, którzy każde posunięcie rządu krytykują dla zasady i nazywają "zdradą" i "hańbą".
Faktem jest, że ta młoda osoba zaistniała, że wszyscy o niej usłyszeli, że wszystkie media zamieszczają jej wypowiedź i zdjęcia. I chyba o to jej właśnie chodziło, bo w ostatnim czasie jest to bardzo modne.
Z drugiej strony dziwię się szefowi polskiego rządu, że nie rozpoczął dyskusji z dziewczyną zadając jej jedno proste pytanie : "Dlaczego tak uważa ?". Prawdopodobnie okazałoby się już wtedy, że dziewczę nie ma zielonego pojęcia o tym co mówi, że jej mózg jest już "wyprany", że nie myśli samodzielnie, a jedynie wygłasza slogany zasłyszane od przeciwników Premiera.
Dziwi mnie też sprawa z kwiatami dla smarkatej.
Co chciał pan Tusk tym osiągnąć ?, co chciał pokazać ?
Dużo lepiej wyglądałoby gdyby starał się nawiązać z nią dyskusję i przedstawić jej swoje argumenty niż obdarowywać ją kwiatami, których i tak nie przyjęła.
Prawdopodobnie doradcy premiera zawiedli i uważam, że powinien ich wymienić.
Pozdrawiam wszystkich czytających tego posta i zapraszam do szerszej dyskusji w temacie "zdrady Premiera Tuska".

piątek, 30 maja 2014

Miałem rację :-(

Miałem jednak rację pisząc poprzednio, że podjęliśmy z żoną właściwą decyzję o wyjeździe z Polski. Ostatnie wydarzenia w kraju przekonują mnie coraz bardziej o jej słuszności i potwierdzają to, co pisałem 17 lutego 2012 roku. Mam na myśli przytoczone przeze mnie słowa byłego ministra sportu Drzewieckiego, że "Polska to dziki kraj". Dziś mogę jedynie dodać, że nie tylko kraj jest dziki, ale jeszcze ludzie są zacofani i mogliby żyć w średniowieczu, gdy działała święta inkwizycja zwalczająca wszystkich inaczej myślących. Dziś w czasie pogrzebu Generała Jaruzelskiego wielu zacofanych pokazało do czego zdolni są ludzie nazywający siebie katolikami. Nie pomógł nawet apel biskupa Nycza, który nawoływał do uszanowania ceremonii pogrzebowej, do uszanowania uczuć rodziny Generała. To co się działo przed Katedrą Polową WP i na Powązkach przechodzi wszelkie pojęcie i nie da się określić normalnymi słowami. Polscy katolicy kolejny raz pokazali swoje prawdziwe oblicze, swoje prawdziwe twarze - zawzięci, pamiętliwi, nie umiejący uszanować niczego i nikogo, nie umiejący przebaczać !!! Nie mówię, że trzeba zaraz Generała kochać i szanować, ale w myśl przykazania "odpuścić winy", a ocenę Jego postaci pozostawić Bogu, z którym krótko przed śmiercią się pojednał spowiadając się, dostając rozgrzeszenie i przyjmując Sakramenty Święte. Patrząc na wydarzenia w Warszawie wstydziłem się kolejny raz, że jestem Polakiem i katolikiem, wstydziłem się swojego kraju i swoich rodaków. Mam nadzieję, że polski wymiar sprawiedliwości doprowadzi do ukarania winnych dzisiejszych zajść zgodnie z obowiązującym (jak narazie) w Polse prawem. Mam nadzieję, że za nawoływanie do zakłócania ceremonii pogrzebowej odpowiedzą takźe ci ze świecznika, czyli posłowie i senatorowie. Mam też (niestety bardzo nikłą) nadzieję, że doczekam takich czasów gdy kraj pod nazwą Rzeczpospolita Polska będzie normalnym, cywilizowanym krajem. Tego życzę sobie, mojej rodzinie, wszystkim czytającym te słowa oraz wszystkim Polakom. 

Wyjaśnienie

Hallo, hallo i dzień dobry. Nie było mnie tutaj dość długo, co spowodowane zostało wieloma czynnikami niezależnymi ode mnie. A może częściowo też ja sam zrezygnowałem z pisania o swoich spostrzeżeniach i przedstawiania swoich przemyśleń. Nie jest to w tej chwili ważne, ważne jest to, że po tak długim czasie powracam i będę starał się od czasu do czasu coś napisać.
Zacznę od tego, że po bardzo długim zastanawianiu się i dyskusjach z moją ukochaną Żoną doszliśmy do wniosku, iż w kraju takim jak Rzeczpospolita Polska, w takim wydaniu jak obecnie nie mamy szans na spokojne, uczciwe życie , a tym bardziej na spokojną starość i godne życie po przejściu na emeryturę. Wiem, że niektórzy będą zbulwersowani czytając te słowa, ale taka jest niestety prawda.
No bo cóż można powiedzieć dostając pismo urzędowe z instytucji pod nazwą Zakład Ubezpieczeń Społecznych w którym wyczytałem, że gdy przejdę na emeryturę we właściwym czasie (czyli 67 lat) mogę liczyć na świadczenia w wysokości 352 złote (słownie: trzysta pięćdziesiąt dwa złote) !!!
Dosłownie zatkało mnie na parę dobrych chwil, a następnie w dość niewybrednych słowach zacząłem zadawać pytania:
- gdzie są pieniądze, które płacili moi pracodawcy przez ponad 20 lat pracy zawodowej???!!!
- gdzie są pieniądze, które płaciłem przez około 10 lat prowadząc działalność gospodarczą???!!!
- za co będziemy żyć po przejściu na emeryturę, bo nawet zasiłki socjalne są tak niskie, że nie da się za to wyżyć???!!!
Tak jak wcześniej napisałem, po długim zastanawianiu się i dyskusjach postanowiliśmy zostawić to bagno i spróbować ułożyć sobie życie w innym, lepszym świecie. Swoje postanowienie zaczęliśmy realizować i od lata 2012 roku mieszkamy i pracujemy w Niemczech. Z prawie dwuletniej perspektywy mogę dziś śmiało powiedzieć :
PODJĘLIŚMY BARDZO SŁUSZNĄ I WŁAŚCIWĄ DECYZJĘ !!! I CO NAJWAŻNIEJSZE NIE ŻAŁUJEMY JEJ !!!
Mamy tutaj mieszkanie, pracę i perspektywy na, w miarę spokojną i dostatnią starość. Żal tylko, że państwo w którym przepracowaliśmy tyle lat nie umiało, albo nie chciało nam tego zagwarantować, że państwo, któremu płaciliśmy grube pieniądze okradło nas (i wielu innych nam podobnych) poprzez roztrwonienie ich.
Dziś wiem, że w tym państwie nie można uczciwie żyć i pracować tak jak my chcieliśmy to robić !!! 
Dziś wiem, że w tym państwie najlepiej żyje się tym, którzy doszli do czegoś nie własną, uczciwą pracą lecz oszustwem i kantowaniem !!!
Brutalne są te słowa i podejrzewam, że niektórzy zaczną mi pisać (albo nie), że jestem głupi i wredny, bo oni pracowali uczciwie i czegoś się dorobili. Nie będę temu zaprzeczał, nie będę z nimi dyskutował, bo nie miałem i nie mam na myśli tych normalnych ludzi, lecz całą zgraję nierobów, którzy dorobili się na przemianie ustrojowej w 1989 roku. Mam na myśli tych nietykalnych, którzy nakradli miliony, zalegają z podatkami, z ubezpieczeniami na grube tysiące złotych, a to państwo nie ma narzędzi żeby te pieniądze od nich wyegzekwować. Prościej jest gnębić tych małych, prościej jest tym małym wysłać idiotyczne pismo z wysokością przyszłej emerytury.
Na dziś to chyba wszystko, dziś to jest tylko wyjaśnienie mojej długiej nieobecności, nastepny post juz wkrótce. Pozdrawiam wszystkich czytających moje posty i życzę zdrowia i wytrwałości .
 

poniedziałek, 20 lutego 2012

Wiosna !!!

Prawdopodobnie w bardzo krótkim czasie będziemy mieli WIOSNĘ !!!
Widać to po temperaturze na dworze (mój termometr wskazuje ni mniej ni więcej tylko 9,7 stopnia Celsjusza).
 Ale nie tylko to świadczy o jej bliskości.
Można to także zauważyć w polityce, gdzie w ostatnich czasach dzieje się coraz więcej.
Na wiosnę jak to na wiosnę - zaczynają się wiosenne porządki.
Nasz premier Donald Tusk chyba też wziął się za takowe.
Już zapowiedział zrobienie porządków na ministerialnych stołkach - podejrzewam, że zakurzonych ministrów wyrzuci do śmietnika, a na ich miejsce posadzi nowych, świeżych ludzi.
Ciekaw jestem czy będą oni faktycznie wiosenni, czyli pełni zapału i kompetencji.
Kolejnym porządkiem, jaki zrobi premier będzie według mnie porządek z koalicjantem!
Tusk jako dobry gospodarz nie pozwoli sobie chyba na to aby wicepremier prowadził swoją własną politykę.
Koalicjant, na dodatek taki słaby jak PSL, nie będzie narzucał swoich racji!!!
Tym bardziej, że są to raczej zagrywki przedwyborcze.
Pawlak już próbuje nabić swojej partii puntów wyborczych pokazując jacy to oni są dobrzy dla społeczeństwa.
Wiosenne porzadki zaczął robić także były prezydent Wałęsa,.
 Zaczął od ogłoszenia decyzji o wyprowadzce do Warszawy i rozłące z żoną Danutą.
Chyba nie pasuje legendzie solidarności, że media więcej uwagi poświęcają Danucie, a nie jemu.
Jak tak można !!!
Jednak raczej na dobre mu to nie wyjdzie.
To są tylko moje przypuszczenia, chociaż z dużą dozą prawdopodobieństwa.
Pozdrawiam wszystkich czytających i wszystkich, którzy robią już wiosenne porządki.

niedziela, 19 lutego 2012

Tyle lat.

Dziś coś całkowicie osobistego.
Wiele, wiele lat temu, a dokładnie trzydzieści lat temu, 19 lutego 1982 roku zostałem mężem mojej ukochanej żony Małgorzaty.
Zima, stan wojenny, a my w urzędzie stanu cywilnego w Tarnowskich Górach wzięliśmy ślub.
Gdy sobie pomyślę, że mogłoby do niego nie dojść to śmiać mi się chce !!!
A wszystko to za sprawą właśnie stanu wojennego i jednego z jego narzędzi jakim były przepustki.
Na krótko przed ślubem mieszkałem w Oleśnie i, żeby udać się do miejsca zamieszkania mojej przyszłej żony musiałem wyrobić sobie w urzędzie komisarza wojskowego wspomnianą wyżej przepustkę.  Dość łatwo uporałem się z formalnościami i pojechałem.
Chyba na moje nieszczęście, dzień przed ślubem musiałem wrócić jeszcze do Olesna po moją siostrę, która znała tylko mój domowy adres.
Pojechałem !!!
W drogę powrotną wraz z siostrą udaliśmy się tak zwanym stopem, czyli przygodnie zatrzymanym autem (było to auto ciężarowe, polskiej produkcji, marki JELCZ). 
Droga upływała nam w dobrych humorach, aż do niewielkiej wioski o smakowitej nazwie Tworóg, gdzie stał posterunek kontrolny wojskowo-milicyjny. Posterunki te miały na celu kontrolę i ewentualną przeszkodę w swobodnym przemieszczaniu się obywateli po kraju.
Na tymże punkcie kontrolnym bardzo miły (piszę to bez ironii)  pan milicjant zaczął sprawdzać nasze dokumenty.
Moja siostra pokazała mu dowód osobisty i przepustkę i miała święty spokój.
Gorzej było ze mną !!!
Dowód wprawdzie miałem, ale przepustka została...
w domu przyszłych teściów !!!
Zrobiło się niezbyt przyjemnie!!!
Pan milicjant zaczął mnie wypytywać gdzie?, co?  i jak?
Troszkę podobnie jak u księdza na spowiedzi, a może jeszcze dokładniej odpowiadałem na zadawane pytania.
Na koniec tego"przesłuchania" usłyszałem stwierdzenie, które lekko mnie zmroziło !!!
Dotychczas miły funkcjonariusz rzekł:
"NO TO BĘDZIEMY MUSIELI CHYBA ZATRZYMAĆ OBYWATELA NA 48 GODZIN ZA BRAK PRZEPUSTKI".
Każdy miałby chyba mieszane uczucia !!!
Szczęściem pan milicjant zaczął zadawać dodatkowe pytania typu: "gdzie ten ślub", "jak nazywa się moja przyszła żona"  itp, itd.
Po chwili usłyszałem: 
"Ma pan szczęście, że pana przyszły teść jest moim bardzo dobrym sąsiadem! Dlatego puszczę pana dalej. I proszę pozdrowić Józka (teść) i podziękować mu !!!".
Uradowany udałem się w dalszą, bardzo już krótką, bo około dziesięciokilometrową drogę.
Po dotarciu na miejsce opowiedziałem wszystko mojej dziewczyni, jej mamie i pani kucharce, która przygotowywała wszystko do naszego wesela.
Właśnie ta pani zaczęła się śmiać i powiedziała, że to był chyba jej zięć Rajmund.
Ubaw mieliśmy jak się patrzy, bo wszystko co się dobrze kończy jest dobre, miłe i wesołe.
Ale to nie koniec na wesołych sytuacjach.
Pod wieczór przyszły teść poprosił mnie, żebym pomógł mu przynieść od sąsiadów większy stół potrzebny w kuchni.
Wchodzimy na podwórko sąsiadów, a tam stoi, nie kto inny, tylko miły pan milicjant, czyli Rajmund!!!
Mój teść przedstawia nas sobie i widać zdziwienie w jego oczach na nasze stwierdzenie, że my się już bardzo dobrze znamy.
Znów zaczęliśmy się śmiać do rozpuku, gdy opowiedzieliśmy teściowi nasze dopołudniowe spotkanie.
Dziś z perspektywy trzydziestu lat mogę się z całej tej sytuacji śmiać i opowiadać ją jako wesołą anegdotę.
Ale wtedy nie było mi do śmiechu !!!!
Na szczęście wszyskto skończyło się szczęśliwie!!!
Według mnie nasze małżenstwo, zawarte w tych trudnych dla wszystkich Polaków czasach, było i jest udane i szczęśliwe.
Może ta nasza droga nie była usłana różami, ale cały czas szlismy do przodu ramię w ramię.
Może (i według mnie na 100%) nie zawsze było, tak jak powinno, ale daliśmy radę wytrzymać ze sobą 30 lat.


W tym miejscu chciałbym podziękować mojej żonie Małgorzacie
za jej wytrwałość, cierpliwość, wyrozumiałość i miłość dzięki, której udało się nam przetrwać.
Kochanie DZIEKUJĘ i KOCHAM CIĘ .

piątek, 17 lutego 2012

Nie rozumię !

Pewnych rzeczy,mimo swego wieku nie potrafię zrozumieć!!!!!!!!!!!
Przeczytałem artykuł na Onecie, że Komisja Majatkowa zwróciła kościołowi majątek wart 143 miliony złotych!!!
Mimo, że Kościół katolicki złożył 3063 wnioski to Komisja Majątkowa wydała aż 3593 decyzji(czyli o 530więcej) i często odbywało się to bez konsultacji z samorządami czy też zarządcami nieruchomości.
Dziś wszyscy wiedzą o nieprawidłowościach, a prosto mówiąc o przekrętach w tej Komisji i nic nie robią żeby nieprawnie przyznany majątek odzyskać.
Ludzie kochani !!!
Gdyby jakaś instytucja państwowa przyznała coś nieprawnie normalnemu człowiekowi, zwykłemu obywatelowi to już dawno odpowiednie służby zrobiłyby wszystko, żeby to odzyskać.
Ale nie w przypadku Kościoła Katolickiego.
Ten ostatni jest traktowany w Polsce tak jak w Indiach poczciwe krasule (po polsku KROWY), czyli jak  nietykalna świętość!!!
Wszyscy,którzy mogliby coś zrobić w tej sprawie boją się siły Kościoła mogącej ujawnić się  w okresie wyborów.
Ja uważam,że brak im zwykłej, cywilnej odwagi , aby przeciwstawić się takim praktykom.
Wielu potrafi  krzyczeć i stawiać żądania, ale nie tam gdzie należy!!!
Boją się o swoje stołki pod  d...ami i ciepłe posadki !!!
Można sobie wyobraźić ile (naprzykład) posiłków dla dzieci z ubogich rodzin można ufundować za takie pieniądze !!!
Można sobie wyobraźić ile innych pożytecznych rzeczy można sfinansować z tych pieniędzy!!!
Wszystko sobie można wyobrazić, ale właśnie tej (pisanej wielkimi literami) WYOBRAŹNI  brakuje ludziom decydującym o sprawach Polski i Polaków.
Czytając takie artykuły niestety w pełni zgadzam się z byłym ministrem sportu Drzewieckim, który raczył powiedzieć "POLSKA TO DZIKI KRAJ" !!!
Moim zdaniem ten kraj często jest bardziej dziki niż najdziksze rejony Afryki czy Ameryki Południowej!!!
Mogę tylko mieć nadzieję, że kiedyś ulegnie to zmianie i nasz kraj będzie NORMALNY !!!
Pozdrawiam wszystkich panów chodzących w długich, czarnych sukienkach... i nie tylko ich.

czwartek, 16 lutego 2012

Tłusty czwartek.

No i mamy Tłusty Czwartek !!!
Można bez żadnego skrępowania pojeść sobie tych pysznych słodkości.
Udało mi się zjeść jak dotychczas trzy sztuki chociaż miałbym ochotę na więcej.
W związku z tym dniem troszkę przykro, gdyż kończy się i tak krótki w tym roku karnawał.
Pozdrawiam wszystkich łasuchów i nie tylko.
Smacznego!!!

Nadejście zimy.

Zima zła.


Nie do wiary !!! Przyszła zima i to taka z prawdziwego zdarzenia, z lekkim mrozem i z dużymi opadami śniegu. Przyszła i niestety znów wszystkich zaskoczyła  hahaha .
Biedni drogowcy nie umieją sobie poradzić z zalegającym na drogach śniegiem bo ten skubaniec ciągle pada i pada tak jakby nie miał nic innego do roboty  hehehe . 
Chyba to co zaoszczędzili dotychczas stracą w najbliższych dniach i to najbardziej boli. 
Podejrzewam, że będą za wszelką cenę i wszelkimi sposobami starali się uchronić swoje oszczędności i dlatego drogi nie będą utrzymane w takim stanie jak powinny.
 Chłopcy będą zasuwać jak szaleni ale niestety znów jak każdego roku przegrają walkę z siłami natury. 
Tak po ludzku jest mi ich troszeczkę żal  żal  .
Cieszyli się i liczyli już premie z podziału oszczędności a tu guzik !!!  wściekły 
Pieniądze pójdą sobie ... na spacer  hehehe .
Co za głupota !!! W Afryce nie mają śniegu i też żyją !!! Nie mogłoby też tak być u nas ???
Pozdrawiam wszystkich kierowców, męczących się w tych trudnych warunkach drogowych  papa .
Pozdrawiam także naszych kochanych drogowców życząc im dużo wytrwałości w walce z naturą  brawo